Jak każe tradycja, dzisiaj było u nas słodko, tłusto i radośnie. Było dużo przygotowań i zapału do pracy, ale jak się pojawiły pierwsze pączki i oponki, to w miarę ich konsumpcji, ubywało chętnych do pracy a przybywało do jedzenia.  Z pomocą pospieszyły nasze kochane mamy. Nasmażyliśmy tyle oponek, że można by nakarmić nimi cały batalion wojska. Daliśmy jednak radę, każdy zabrał trochę słodkości do domu dla swoich najbliższych.

Barbara Herok opiekunka świetlicy w Malni
z podopiecznymi