"...Aby wszystkim dzieciom od wczesnego rana,
Rozdawać świeżutkie, drożdżowe rogale,
Żeby polskie dziatki wzór z niego brać chciały
I chlebem z ubogim dzielić się umiały."
Święty Marcin od kuchni...
Podobno poznaniacy zjadają 11 listopada kilkaset ton rogali ze słodkim nadzieniem! Chcieliśmy na naszej Świetlicy pobić ten rekord, ale cóż ... nie starczyło miejsca w naszych żołądkach.
W przeddzień uroczystości św.Marcina Świetlica zamieniła się w małą piekarnię, zajęliśmy się wypiekiem rogalików. Wszystkie zagniecione składniki ciasta wspaniale wyrosły, potem uformowaliśmy rogaliki, każdy bogato nadzialiśmy i ...do pieca. Nie mogliśmy się doczekać pierwszej upieczonej porcji, z piekarnika dochodziły niesamowite zapachy... a my głodni . Aby umilić sobie oczekiwanie zapoznaliśmy się z legendą o Św.Marcinie, jego życiorysem. Zastanawialiśmy się dlaczego właśnie rogale, po burzy naszych mózgownic pojawiło się kilka pomysłów, ale niestety nie trafiliśmy. Powstaniu rogala towarzyszy legenda: Dawno, dawno temu wyśnił go jeden z poznańskich piekarzy. Ujrzał on we śnie świętego Marcina jadącego na koniu, podniósł zgubioną przez jego konia podkowę i postanowił, że będzie piekł ciasto w takim kształcie. Czas dłużył się niemiłosiernie... Ale w końcu na talerzach pojawiły się cudowne, złote skarby. Jeszcze tylko trochę lukru i już! Rogaliki znikły w tempie ekspresowym. W skali od 1 do 6 przez "świetlicowych zjadaczy" zostały ocenione na 10.
Opiekun Katarzyna Wystrach-Blaut